poniedziałek, 2 września 2013

W murach zamkniętego kościoła grywa Bach.

Wydarzenia kulturalne są nieodzowną częścią mojego życia, czasem mam możliwość częstego obcowania ze sztuką, ale chwilami czuje niedosyt emocji, wrażeń, najzwyczajniej brakuje mi teatru, dobrego koncertu czy po prostu kreatywnego spędzenia czasu ze znajomymi. W ostatnim czasie nie mogę jednak narzekać, ponieważ miałam okazję odwiedzenia kilku bardzo interesujących miejsc, posłuchania ciekawych głosów, zapoznania się z rzeczami "nie z tej epoki". Był to bardzo wartościowo spędzony czas, w doborowym towarzystwie. Miesiąc zaczęłam od uczestniczenia w wykładzie Dominiki Łukoszek pt. "Ubiór jako dzieło sztuki" który poprzedziłam wystawą "Elegancja Francja" według mnie niestety źle zorganizowaną, słabo rozmieszczone i oświetlone eksponaty, traciły bowiem wiele na wartości, a kilka z nich było naprawdę godnych zainteresowania. Autor wystawy w bardzo ciekawy sposób postanowił zachęcić widza do wyrażenia swojego zdania na temat elegancji. Do dyspozycji odwiedzających był wielki arkusz papieru i kredki do stworzenia projektów odzwierciedlających nasze wizje szyku oraz luźne skojarzenia z nim związane.

Polska Akademia Gitary jest międzynarodowym przedsięwzięciem artystycznym i edukacyjnym, jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie festiwalu, który miał miejsce na terenie całej Wielkopolski. Miałam okazję uczestniczenia w 2 wydarzeniach: koncercie Fismolla w moim rodzinnym mieście oraz w występie w filharmonii poznańskiej, hiszpańskiego gitarzysty Carlos'a Pińany wraz ze wspaniałym zespołem, prezentującego swój nowy projekt zatytułowany "Body and Soul". Jeżeli chodzi o pierwsze wydarzenie był to kameralny występ w Bibliotece Miejskiej w Puszczykowie, młodego artysty, który był przejęty występem,co dało się usłyszeć.Koncert nie odbył się bez małych problemów z nagłośnieniem, nie przeszkodziło to jednak w odbiorze dobrej muzyki, prezentowanej przez zespół. Natomiast 31 sierpnia Aula UAM'u przeżyła oblężenie, pomimo iż jest przyzwyczajona do tak licznych odwiedzin. W tym tłumie osób oczekujących z niecierpliwością koncertu, znalazło się kilkoro "elegantów" którzy chyba pomylili "imprezy", ponieważ filharmonia wymusza pewien rodzaj ubioru, wobec czego sandały, pogniecione koszule i inne mało adekwatne rzeczy powinno się pozostawić w domowym zaciszu, o czym niektórzy najwidoczniej zapomnieli. Pińana wraz z zespołem czuli się na poznańskiej scenie bardzo pewnie, artyści przenieśli publiczność na 2 godziny w klimaty gorącej hiszpańskiej nocy, świetna muzyka, niezapomniane głosy i taniec flamenco. Czego chcieć więcej?! Koncert zakończyły dwa bisy,jeden z udziałem polskiego, zaprzyjaźnionego z Hiszpanem artysty, oraz niespodziewana improwizacja taneczna wokalisty, wraz z osobą należącą prawdopodobnie do sztabu organizującego festiwal. Nie mogę jednak zapomnieć o koncercie organowym, który miał miejsce kilka dni wcześniej w poznańskiej Farze, było to jedno z najbardziej niezapomnianych przeżyć w moim dotychczasowym życiu. Kościół był zamknięty, wobec czego wchodziło się w głąb wąskich korytarzy poprowadzonych tuż obok pięknego kościelnego dziedzińca, przy którym była mała kawiarenka z dobrą muzyką. By dostać się do miejsca koncertu, trzeba było odbyć kilku piętrową wycieczkę po schodach, ale czego się nie robi dla sztuki, prawda?! Gdy już weszło się na balkon, na którym stoją te piękne, wielkie organy Friedricha Ladegast'a i usiadło na niewygodnym krześle, spojrzało na ciemny, tajemniczy kościół, można było się domyślić że to będzie coś nieziemskiego. Gdy ludzie się zebrali, przyszedł organista, stworzony do tej pracy jak nikt inny, pochłonięty nią doszczętnie. Zaczął się koncert, przepełniony informacjami na temat twórców, minionych czasów i oczywiście organów. Mogliśmy posłuchać utworów mistrzów m.in. Jana Sebastiana Bacha. Polecam każdemu, przynajmniej raz wybrać się na tego typu koncert, jest to zapewne, inny rodzaj muzyki niż ta której słuchamy na co dzień. Świetny sposób na przeżycie czegoś inspirującego, a powinniśmy być otwarci na nowe rzeczy, bo one najbardziej nas rozwijają. Czasu spędzonego w taki sposób nie należy żałować, tym bardziej jeżeli był on "tracony" z odpowiednią osobą.